DWIE TWARZE SABALENKI. MISTRZYNI US OPEN ZA BURTą, POLKA W CENTRUM WYDARZEń

Emma Raducanu wygrała w karierze, na poziomie WTA, jeden jedyny turniej - US Open w 2021 roku. O inny tytuł w głównym cyklu nawet nie zagrała. Aryna Sabalenka wygrała 20 tytułów, o 18 kolejnych grała w finałach. Jedno je łączy, cieszyły się z tytułów w Nowym Jorku, choć przystępowały do gry z zupełnie innych pozycji. Dziś sportowo między jedną i drugą wciąż jest przepaść, choć pewnie pod względem marketingowego zainteresowania są na... zbliżonym poziomie.

Wygrywając niespodziewanie z Marketą Vondrousovą, mistrzynią WTA 500 w Berlinie i triumfatorką Wimbledonu sprzed dwóch lat, Raducanu stworzyły brytyjskim kibicom wielki apetyt na kolejną sensację.

Na triumfatorkę tego spotkania czekała już Elise Mertens.

Wimbledon. Emma Raducanu kontra Aryna Sabalenka w trzeciej rundzie. Fenomenalny początek fawirytki gospodarzy

Jeśli nie liczyć Brytyjczyków, chyba nikt nie wskazywał w tym spotkaniu na Emmę Raducanu jako tę, która może znaleźć się w czwartej rundzie Wimbledonu. Gdy w 2021 roku Brytyjka sensacyjnie wygrała US Open, w żadnym z dziesięciu spotkań (bo przeszła też eliminacje) nie mierzyła się z zawodniczką z najlepszej dziesiątki. Później tych spotkań zagrała 15, wygrała zaledwie trzy (z piątą Jessicą Pegulą, dziewiątą Marią Sakkari i dziesiątą.

Gdy jednak rywalizowała z aktualną liderką rankingu, gładko przegrywała. Trzy razy zmagała się z Igą Świątek jako jedynką, teraz wyszła do czwartego takiego starcia - z Sabalenką. I zaskoczyła Białorusinkę już na samym początku.

Mecz bowiem zaczął się sensacyjnie. Raducanu znakomicie serwowała, Aryna nie odczytywała kierunków jej zagrać. 10 pierwszych podań, 10 punktów dla Emmy. Sabalenka miała problemy z forhendem, ale z czasem zaczęła je opanowywać. Nie zmienia to jednak faktu, że już w piątym gemie broniła break pointa - uczyniła to asemna 190 km/godz.

Tyle że za moment i tak została przełamana, a później Raducanu podwyższyła na 4:2.

Brytyjka miała autostradę do wygrania seta, dostała nowe piłki do serwowania i... ten jej element kompletnie się posypał. Sabalenka zaczęła wygrywać kolejne akcje, wyrównała na 4:4, później objęła prowadzenie 5:4. A w kolejnym gemie uzyskała siedem piłek setowych. I tak jak ona wygrywała na stronie równowagi, tak Raducanu broniła się na stronie przewagi. Zagrywała na bekhend Aryny bądź na ciało, skutecznie. Niewiele tu było wymian, aż w końca Emma wyrównała na 5:5. I za chwilę to ona cieszyła się z breaka, podwyższyła na 6:5. Zostało jej "tylko" jeszcze raz dobrze wyserwować gema, po 1:0 w meczu.

Sabalenka na to nie pozwoliła.

Decydował więc tie-break, w którym przy zmianie stron dalej było remisowo - 3-3. Białorusinka przeplatała zagrania genialne z potwornymi błędami. To dało Raducanu piłkę setową, ale Aryna obroniła ją kapitalnym skrótem. I przy drugiej zmianie dalej było remisowo - 6-6.

Sensacja? Nic z tego. Sabalenka zagrała jak liderka rankingu WTA, zdobyła dwa kolejne punkty. I wygrała 7:6 (6).

Niewiarygodne. 4:1 dla Raducanu, break point na 5:1. I całkowita zmiana obrazu na korcie centralnym

Białorusinka była więc w połowie drogi, ale pozostał ten drugi krok. Tymczasem Raducanu znów grała w pierwszej części seta fenomenalnie. Zamknięty dach nad kortem centralnym tylko potęgował wrzawę, tak wielkie wsparcie miała Emma. Tym razem przełamała Sabalenkę na 3:1 i w przeciwieństwie do pierwszej partii - utrzymała podanie. Mało tego, przy 4:1 miała kolejnego break pointa, Sabalenka zaś sama nie rozumiała, co się wokół niej dzieje. Raducanu znakomicie poruszała się po korcie, była niemal bezbłędna.

I nagle zgasła.

Decydujący był chyba siódmy gem, gdy Emma miała podwyższyć na 5:2. Prowadziła 40-15, nie zdołała tego domknąć. Sabalenka "poczuła krew", jak w wielu spotkaniach w tym sezonie. I już nie puściła.

Odrobiła straty, doprowadziła do 4:4, za moment znów przełamała Raducanu. I właściwie było po meczu, Emma była kompletnie bezradna.

Sabalenka wygrała 7:6 (6), 6:4, po bardzo trudnym spotkaniu, w którym grała jak mistrzyni, ale też jak i zawodniczka z drugiego szeregu.

Jeśli myśli o pierwszym Wielkim Szlemie w tym roku, musi być w kolejnych rundach bardziej równa na korcie. Już choćby w starciu z Mertens.

Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami. Zobacz więcej

2025-07-04T21:26:46Z